Rumunia: Zamek "Drakuli" w Branie

Jedna z największych atrakcji Rumunii - zamek w Branie. Szeroko reklamowany jako "zamek Drakuli", równie szeroko krytykowany za "komerchę". Czy warto go odwiedzić?


Tak naprawdę Drakuli tam prawdopodobnie nigdy nie było, chyba że podczas jakiegoś oblężenia lub wycieczki. Ale nie szkodzi. Przecież prawdziwy Drakula, takim jakim go sobie wyobrażamy, i tak nigdy nie istniał. Jego pierwowzorem był Wład Palownik, a zamkiem który najprędzej można by nazwać "jego" jest ten w Poienari. Tylko kogo to obchodzi?

Dziedziniec zamku w Branie

A jednak wiele osób. Zamek w Branie stał się obiektem ataków. A to że kłamstwo, a to że komercha.

Tymczasem Drakula stał się nieodłącznym elementem światowej kultury masowej i nie powinno dziwić, że mieszkańcy regionu chcą na jego wizerunku zarobić - dostarczając jednocześnie rozrywki mniej lub bardziej wymagającym turystom. W Transylwanii znajduje się mnóstwo zamków, jednak trzeba było wybrać któryś na ten "główny". Wybór padł właśnie na Bran - położony rzut beretem od Braszowa, w niezłym stanie, aż prosił się o uczynienie z niego symbolu Transylwanii. Ten w Poienari to w istocie ruiny, w dodatku oddalone od większych miast, w efekcie o nieporównywalnie mniejszym potencjale turystycznym. W dodatku jego wygląd jest łudząco podobny do tego zaprezentowanego nam przez Stokera.

Ulokowanie symbolicznego "zamku Drakuli" właśnie w Branie było więc całkiem racjonalne. Okej, ale czy warto go odwiedzić?

W Transylwanii drzemie ogromny potencjał turystyczny. Dotychczas niewykorzystany. Fenomenalny zamek w Hunedoarze leży w zasadzie odłogiem, Rasnov - choć co prawda doczekał się ostatnio odbudowy murów - to głównie jarmarczne stoiska z pamiątkami.

A Bran to jedyny zamek, który został zagospodarowany dokładnie tak jak należy zagospodarować zamek. Zadbany, z ciekawymi i przemyślanymi wystawami, rekonstrukcjami, aranżacją muzeum przywodzi na myśl nieco zamek w Malborku. Gdyby wziąć się tak za każdą fortecę w okolicy to powstałby unikatowy na światową skalę szlak zamkowy. Niestety (lub stety?) to pieśń odległej przyszłości.

I właśnie dzięki swojej wyjątkowości jest oblegany przez turystów. Nie kończy się na ogromnej kolejce do wejścia. Cały zamek jest dość mały, więc zwiedzanie polega na dreptaniu gęsiego jeden za drugim przez zatłoczone korytarze i sale. Dosłownie.

Dziedziniec zamku w Branie
Zamek w Branie warto zobaczyć jeśli ma się czas i cierpliwość. Z uwagi na kolejki w sezonie należy przeznaczyć na niego całkiem sporo czasu. Jeśli jesteśmy w Rumunii tylko parę dni to może jednak jechać gdzieś indziej. Niedaleko jest Sinaia z wyciągiem wjeżdżającym na wysokość 2000 metrów. Można zakosztować nieco rumuńskich Karpat i wjechać tam, przejść się godzinkę pod schronisko i wrócić. Trasa nie jest trudna, a widoki wspaniałe. A tym zgłodniałym wrażeń kulturalnych polecam wizytę w pałacu Peleş, ale o tym innym razem.

Ceny biletów:
Dorośli: 40 lei (8,5 euro)
Seniorzy (65+): 30 lei (6,5 euro)
Studenci: 25 lei (5,5 euro)
Uczniowie: 10 lei (2 euro)
Niepełnosprawni: za darmo

Przelicznik leje - złotówki najłatwiej przyjąć jako 1:1.

Komentarze

Popularne posty